Kochanie gdzie idziesz....?


12 sierpnia 2008, 22:27

....poszedł sobie już go nie ma i prędko nie wróci a ja głupia myślałam że może my już tak na zawsze będziemy razem. Nic życie było kiedyś snem a teraz trzeba to od pokutować i spróbować żyć dalej. Najgorsze jest ta nie pewność czy ten właściwy w ogól kiedyś zapuka do bram mojego serca. A jeśli wyjdę za kogoś kto okaże się totalną pomyłką i już w czasie dalszego pożycia. Co w tedy ?? Odejść czy pozostać wierną?? czy w ogóle jest taki ktoś kto jest tym właściwym?? A jeśli nie to jak mam się związać z kimś na stałe?? Starczy tych pytań wiem jestem niczym dziecko szukające drogi po omacku.  Może uda mi się znaleźć  odpowiedzi na te i inne pytania. Kiedyś.. może dowiem się z wiekiem, szczerze w to wierze.

Chciała bym już cie zapomnie, przestać wciąż o tobie myśleć. Ale nie mogę. Nie umiem zapomnieć, nie umiem z tym żyć. by żyć musze zapomnieć a by zapomnieć musze zrozumieć i poznać swoje uczucia. Teraz wiem że moge to zrobić bo wierze w siebie.

Gdzie jest ta siła,

i skąd ją brać,

Skąd tyle wiary

by mocno stać...

Aleksandra
27 kwietnia 2015, 02:50
witam serdecznie

niezły wpis pozdrawiam
12 sierpnia 2008, 20:21
wiem co czujesz.. bo przezywam cos podobnego... hmm innego na swoj sposob, ale jednoczesnie podobnego... i tak czasami mysle sobie... moze on nie jest mnie wart i dlatego dobry los zabral go z mojego zycia?? ale kurwa... dlaczego zabral wszystkich i pozostawil mnie sama sobie....
wiem jedno, czego mnie zycie nauczylo... TO MINIE... zawsze mija...
Wiec zycze Ci sily... i spij w nocy bo nie warto rezygnowac ze snow...

Dodaj komentarz